GRUZJA – zdjęcia z kraju krów, gór i wina!
23 kwietnia 2019 19:22 1 1459Gruzja – zdjęcia z kraju krów, gór i wina! Fotorelacja z naszej 3-tygodniowej wyprawy, która zleciała w mgnieniu oka! Niby sporo, a jednak wciąż o wiele za mało, by móc się nacieszyć Gruzją! Cóż to za kraj, w którym krowy, konie, świnie i psy biegają samopas po ulicach, centrach miast a nawet autostradach! Cóż to za kraj, gdzie litr wina kosztuje tyle, co litr benzyny, a czaczę pije się już do śniadania! Polaków się lubi, szanuje, a w Tbilisi stoi nawet pomnik Lecha Kaczyńskiego! Wschodnia gościnność, jakiej za bardzo nie znaliśmy i której do tej pory, tylko w Turcji uświadczyliśmy!
Warsztaty fotograficzne i Caucasian Road Trip
Zacznijmy od tego, że w Gruzji nie byliśmy na wakacjach, tylko w pracy, ale takiej pracy, która polega na organizowaniu wakacji. Poniekąd… Bo nasze podróże ciężko nazwać wakacjami. Decydując się na wyjazd z nami piszesz się – jak to ujął jeden z naszych tripowiczów, Vania – „na tripa pełnego niespodziewanych akcji, małej ilości spania, dużej ilości wrażeń”. Staramy się wycisnąć jak najwięcej w ciągu tych krótkich wyjazdów, jednocześnie znajdując czas na zabawę i wspólną integrację 😛
Tym razem po raz pierwszy spróbowaliśmy zrobić z The Nowakowscy warsztaty fotograficzne, a prócz tego zrobiliśmy gruzińsko-armeńskiego Caucasian Road Tripa, skupionego bardziej na podróżowaniu, zwiedzaniu i zabawie! Eksperymentowaliśmy, wybierając ekonomiczny i dziki kierunek, dość kapryśny termin, ale dodając hotele (w końcu suche łóżko i ciepły prysznic!) i podnosząc nieco standardy. A przy tym wyjątkowo nie musieliśmy podnosić kosztów, bo Gruzja w porównaniu do Włoch czy takiej Skandynawii jest tania jak barszcz 😉 Smaczna, gościnna, piękna – same plusy, no może gdyby nie te drogi…
3000km po Gruzji i Armenii
Zrobiliśmy ok. 3000km po gruzińsko-armeńskich drogach, w tym całe 80km krajowej autostrady… Myśmy myśleli, że w Gruzji jest bieda, ale kiedy wjechaliśmy do Armenii – to tak jakby z Polski wjechać na Ukrainę… Przepaść! W Armenii dziura na dziurze, dziurą pogania, a czasem to i asfaltu wcale nie ma! Np. na jednej, jedynej, głównej drodze tranzytowej z / do granicy… Można? Można. Ale nie więcej jak 50km/h, a często bywa tylko 20km/h. Pasów brak. Tylko do stolicy dobre drogi prowadzą. Reszta to męka, dlatego odpuściliśmy sobie tę część Armenii na południe od Erywania, zgodnie nie chcąc tracić całych dni na siedzenie w aucie… Zmieniliśmy plany, wróciliśmy do Kazbegi.
Wybitnie nam się podobają te Kaukazkie góry! Dzikie takie, bliskie, wysokie. Trochę przerażające, ale tak hipnotyzująco piękne… No i sam Kazbek… No perełka, nie da się zaprzeczyć! Błękit nieba, biel śniegu, kolory zachodzącego nieba… Powoli komercjalizująca się Swanetia, ale wciąż jeszcze w powijakach – bardziej dzika i nieokiełznana… Niezwykłe widoki, spokój i cisza! To właśnie dla nich tę Gruzję wybraliśmy! To na ich punkcie tak oszaleliśmy!
Gruzja – zdjęcia pełne kontrastu
Gruzja – zdjęcia pełne są tutejszych kontrastów! Tbilisi? Bogate. Zadbane. Wyjątkowo ładne jak na stolicę. Gruzja wszakże kraj kontrastów! Biedna i bogata. Zimna i ciepła. Brzydka i piękna. Ale mam wrażenie, że to, co w niej uwodzi najbardziej to to, że jest wolna! Swobodę czuć tu na każdym kroku. Od biegających wszędzie, niczym nieskrępowanych zwierząt przez lokalne wino w plastikowych butelkach przy drodze, a nawet po smak serwatki w pierogach!
A tak dla odmiany, jakieś 100km w linii prostej od Mestii na południe – unikatowe na skalę światową – stalinowskie kolejki zjedzone rdzą, ale wciąż żywe! Acz ciężko powiedzieć na ile bezpieczne – wożą mieszkańców sporawego, choć bardzo biednego miasteczka do domów i do pracy. Kiedyś górnicza potęga, dziś radzi sobie jakoś, powoli się modernizując – Chiatura. Odważyłam się przejechać taką kolejką, bo za rok czy dwa może już nie być takiej szansy… Ale nogi trzęsły mi się do samego końca!
Gruzja smakuje wolnością
Gruzja uwodzi, albo odpycha. Kwestia gustu. Nie ma tu zbyt wielu lansiarskich miejscówek. Brak mu blichtru i piękna pod Instagrama. Ale czuć wolność. Czasem jedzie krowim plackiem, a czasem pachnie świeżutko upieczonym chlebem. Czasem smakuje czaczą do śniadania. A czasem będzie wiał wiatr we włosach… I chociaż żaden szczyt nie został zdobyty, to i tak się cieszę, że mogłam poznać Gruzję tak dobrze, dzięki ludziom, którzy zechcieli nam ją przybliżyć… Wielkie DZIĘKI
- Dawidowi Nowakowskiemu, który pokazał nam Gruzję swoimi oczami!
- Martynie z Gruzji, która przybliżyła nam ciekawostki, informacje i poleciła miejscówki! Również wynajęła autko, które dało radę sprostać naszym potrzebom 😀
- Tripowej ekipie: Dziadkowi, Vani, Gosi, Magdzie, Beci, Monice, Tomkowi, Pauli i Dominice za zaufanie, świetną zabawę i nową kolekcję niezapomnianych wspomnień! :* <3
- Rodzinie Jamdelyani za przyjęcie nas pod swój dach i do swojej społeczności! Za smaczne supry i przygodę na koniach!
Wszystkim Wam, dziękujemy…
Za Przygody! Wyzwania! Wspomnienia!
Gruzja – zdjęcia by The Nowakowscy
Ale kozackie foty. Te pierwsze dają wrażenie, że chwila została zamrożona w idealnym momencie. Super 😉