Zawód – artysta uliczny. Jak to jest?
29 stycznia 2016 20:44 8 5893W tym zawodzie możesz pracować gdzie tylko zechcesz. Cały świat stoi otworem. Ale trzeba zapłacić za to swoją cenę. Dzisiaj opowiem Ci o swojej przygodzie na ulicy.
Wszystko zaczęło się od wyprowadzki do Poznania i poznania pewnego iluzjonisty, który podróżował po całym świecie i zarabiał pieniądze na ulicy. Nie miał mieszkania, kredytu, ani nawet planu na życie. Był wolny i nic go nie trzymało. Więcej o tej znajomości przeczytacie tutaj.
Spodobała mi się ta wolność i brak ograniczeń. Postanowiłem, że też się tego nauczę i pewnego dnia zrobię to co on. I zrobiłem. Przez 6 miesięcy intensywnie trenowałem i poznawałem techniki iluzji. Pierwszy zarobkowy wyjazd odbył się na Teneryfę zeszłego roku. A kolejny trwa obecnie. Okazało się, że praca daje spore możliwości zarobkowe. W ciągu godziny można zarobić od 20 do 50 euro. Najlepiej płacili w restauracji przy stolikach. Robiło to na ludziach ogromne wrażenie. Doświadczyli tego z bliska i w pełni uczestniczyli w tej magicznej chwili. Za dobre 2 minutowe show dostawałem od 2 do 14 euro. Można było katować to po parę godzin dziennie i zarabiać dobre pieniądze. Pensja prezesa w banku jest niczym w porównaniu do możliwości tej pracy. Dobry iluzjonista spokojnie może tu robić do 200 euro dziennie. Nieco gorzej jest na ulicy stojąc jako posąg. Ja stałem przebrany w swoją autorską stylizację. Byłem koniem w garniturze w dolary.
Stałem nieruchomo i ludzie wrzucali mi pieniądze do kapelusza. Robili sobie zdjęcia, przybijali piątki i mieli dobry ubaw. Pieniądze były tutaj dużo mniejsze niż na iluzji. W ciągu godziny można zarobić od 15 do 20 euro. Za praktycznie samo stanie i nic nie robienie.
Pieniądze pieniędzmi, ale w tej pracy było coś co mi bardzo przeszkadzało. Czułem się jak żebrak, który prosi o pieniądze. A tego nie mogłem zdzierżyć. Moim życiowym celem jest zostanie milionerem, który działa w nieruchomościach na całym świecie. Zarabia ogromne pieniądze i każdego dnia jest szczęśliwym człowiekiem cieszącym się tym co ma. Prywatny odrzutowiec, apartament na Manhattanie, garnitury od Hugo Bossa i rolex na mojej ręce. Co z tym wszystkim ?
Pracując na ulicy otaczam się z innymi ludźmi. Z innymi poglądami i aspiracjami na życie. Wchodząc w środowisko zaczynam być tacy jak oni. Dlatego muszę się otaczać ludźmi, którzy dążą do tego co ja. Będą dla mnie wzorem, będę mógł ich modelować i czuć że nie jestem z tym wszystkim sam.
Dzisiaj oficjalnie zakańczam moją przygodę z zarabianiem na ulicy. Po powrocie do Polski sprzedam wszystkie rekwizyty, maski i stroje. Była to fajna przygoda i pomogła mi odnaleźć siebie. Dzięki temu zrozumiałem gdzie chce iść i co osiągnąć. Cudowne uczucie. Zażegnałem konflikt w samym sobie, który trwał ponad 6 miesięcy życia. Nazwę ten okres lekcją pokory, której tak strasznie potrzebowałem.
Brzmi jak bardzo ciekawe i ekscytujące wyzwanie, które stoi przed Tobą..;) To się dopiero nazywa życie;)
Ok, a jaki jest teraz plan? 😀
Cel: milioner! 😀
Mialem to samo uczucie, kiedy próbowałem w podobny sposób dorobić na podróży, która miała odpowiedzieć mi na kilka pytań.
Powodzenia i wystrzegaj się słomianego zapału! 🙂
Fajny post, jeden z lepszych, pomimo że krótki, ale bardzo konkretny. Zrobiłem ostatnio dokładnie to samo co Ty, tylko u mnie chodziło o zostanie wolontariuszem w fundacji. Pzdr.
Jakbyś chciał sprzedawać te rzeczy to rekwizyty do iluzji z chęcią kupię. damian.kosc@wp.pl
Na ulicy są kuglarze i tylko kuglarze!
Kuglarzy to już coraz rzadziej się widzi 🙁 Buskerów wciąż przybywa…